Kapitan Aleksander Śliwka z prostym celem. To ma być główna broń Polaków
Reprezentanci Polski nie mieli zbyt wiele czasu wolnego po bardzo udanych mistrzostwach Europy. Siatkarze Nikoli Grbicia szykują się w Spale do turnieju kwalifikacyjnego. Choć stawka imprezy w chińskim Xi’an jest bardzo duża, to prawdopodobnie jednym z najtrudniejszych rywali Biało-Czerwonych mogą być oni sami.
Rozmowa z Aleksandrem Śliwką
Aleksander Śliwka pod nieobecność borykającego się z problemami zdrowotnymi Bartosza Kurka będzie pełnić funkcję kapitana. Dla przyjmującego Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle to nic nowego, bo siatkarz od dłuższego czasu uchodzi za jednego z liderów grupy. Z pewnością może narzekać na zmęczenie organizmu wymagającym sezonem, lecz odrzuca negatywne myśli, skupiając się na wywalczeniu kwalifikacji olimpijskiej.
Polacy podczas turnieju kwalifikacyjnego odbywającego się w dniach 30 września – 8 października zagrają (kolejno) z Belgią, Bułgarią, Kanadą, Meksykiem, Argentyną, Holandią oraz gospodarzami, Chinami. Awans do Paryża wywalczą dwa najlepsze zespoły. Oprócz wątku walki w Xi’an Śliwka nie omieszkał wspomnieć o dobrym występie kadry pań w Łodzi czy o marzeniu związanym z młodszym bratem, Piotrem.
Michał Winiarczyk, „Wprost”: Jaka jest – z pozoru – prozaiczna rzecz, jaka uszczęśliwia cię po powrocie z długiego turnieju do domu?
Postawię na przebywanie z rodziną, a nawet samemu, porządne jedzenie czy sen – to są takie małe rzeczy, które pozwalają mi i pewnie kolegom z kadry również na odcięcie się od tej siatkarskiej rzeczywistości, treningów, presji związanej z meczami i wynikami. Każdy ma też hobby, do którego udaje się w czasie wolnym.
Można przez kilka dni wolnego między zgrupowaniami zupełnie odciąć się od siatkówki?
Z pewnością nie jest to łatwe. Jestem fanem sportu w każdym rodzaju. Oglądanie innych dyscyplin, czytanie książek sportowych czy gra na konsoli też potrafi mnie odprężyć. Na pewno przez półtora dnia wolnego nie analizuję gry naszych przeciwników (śmiech).
Oglądałeś w Atlas Arenie mecz kadry pań z Włoszkami, który dał awans na igrzyska olimpijskie. Jak ocenisz grę siatkarek Stefano Lavariniego?
Nie chcę wyróżniać żadnej zawodniczki pojedynczo. Jako kadra mężczyzn jesteśmy dumni ze wszystkich dziewczyn. Na przestrzeni turnieju trener Stefano Lavarini dokonywał wielu zmian, a mimo to siatkarki pokonały faworyzowane Włoszki i Amerykanki. W tych momentach, w których trzeba było grać najlepszą siatkówkę, robiły to. To się liczy najbardziej. Nie potrzebowały szczęścia, tylko same pokazały, że są mocne mentalnie.
Nie chcę bawić się w eksperta. Oglądam rozgrywki reprezentacyjne pań czy zmagania w Lidze Mistrzyń i jestem pod wrażeniem tego jak siatkówka kobiet wygląda na najwyższym poziomie. Dla mnie jako kibica są to porywające widowiska.
Jaka rzecz będzie najważniejsza w kontekście waszych zmagań w turnieju kwalifikacyjnym. Trener Grbić powiedział, że o ile koncentracja jest czymś oczywistym, to ważna jest także kontynuacja.
Trener dobrze to ujął. Jesteśmy w dobrej dyspozycji. Na mistrzostwach Europy w kluczowych spotkaniach prezentowaliśmy się tak, jak powinniśmy. Teraz pozostaje kwestia może nie utrzymania szczytowej formy, ale takiej, która pozwoli wygrywać kolejne spotkania. Koncentracja, o której wspominasz też będzie kluczowa, bo we wszystkich spotkaniach będziemy występować w roli faworyta. Przeciwnicy będą mogli pozwolić sobie na ryzyko, bo nie będzie towarzyszyć im presja. Wspomnę także o zdrowiu, bo bez niego nie jesteśmy w stanie rywalizować.
Masz jakiegoś wyczekiwanego rywala? Najwięcej mówi się o starciach z Argentyną i Holandią, ale pierwszy mecz gracie z Belgią.
Póki co myślimy o właśnie o tym spotkaniu. Nie ma sensu wybiegać dalej, bo przez to możemy po drodze coś zgubić. Ten turniej cechuje się tym, że ma wielką wagę. Aby zająć jedno z dwóch miejsc premiowanych awansem nie można sobie pozwolić na wpadki. Nie będę bawić się w ocenianie formatu kwalifikacji, bo praktycznie z każdym cyklem olimpijskim otrzymujemy inną formułę walki o miejsce. W przypadku igrzysk w Los Angeles znowu spotkamy się ze zmianami. Staramy się dostosować do tego, co jest nam teraz dane.
Mówi się, że w przypadku Polski nie da się nie awansować na igrzyska.
Rozumiemy te głosy i to, że większość ludzi stawia nas w roli faworytów, wymagając awansu. Wiemy z czego to się bierze. Od paru lat reprezentacja Polski jest w światowej czołówce i zdobywa medale wielkich imprez. Ale jeśli ktoś wystarczająco długo siedzi w sporcie, to wie, że z roli faworyta wywiązuje się jedynie wtedy, gdy gra się na swoim wysokim poziomie. Jeśli nie będziemy się tak prezentować, wtedy nasze mecze staną się bardziej wyrównane, a w takim przypadku mogą się dziać różne rzeczy. Chcemy mieć w Chinach jak najwyższą formę i pokazać się jak najlepiej, by wrócić do Polski z biletem do Paryża.
Nie obawiasz się możliwości spadku formy po długim okresie gry na wysokim poziomie w poprzednich imprezach?
Ufamy sztabowi szkoleniowemu, który świetnie przygotował nas do poprzednich turniejów. Wiemy, że starczy paliwa na siedem spotkań w Chinach. Dużym atutem jest szeroki skład kadry. Mamy wielu zawodników na najwyższym poziomie, którzy mogą wejść na boisko i dać dużo tej drużynie. Przy takiej intensywności spotkań będziemy potrzebowali całej czternastki. Znając tych chłopaków wiem, że ktokolwiek będzie grał, ten zaprezentuje się bardzo dobrze.
Czujesz się bardziej zmęczony psychicznie czy fizycznie tym sezonem?
Staram się nie opowiadać o zmęczeniu, bo większość reprezentacji jest w podobnej sytuacji. Też grali w VNL-u i mistrzostwach kontynentalnych, więc mają podobną liczbę spotkań w swoich nogach. Nie chcę mówić o tym również z tego względu, aby nie szukać już jakichś wymówek przed turniejem.
Tuż po wyczerpującym sezonie kadrowym czeka cię równie wymagający sezon klubowy.
Moje podejście jest takie, by skupić się na najbliższym celu, kwalifikacjach olimpijskich. Nie chcę teraz myśleć jak będzie wyglądał sezon ligowy. Parę dni wolnego wykorzystamy na maksa. Póki co funkcjonujemy jak w transie, skupieni na obecnym zadaniu.
Żyjesz w siatkarskim związku. Czy twoja narzeczona, Jagoda Gruszczyńska, która również gra w plażową odmianę dyscypliny, potrafi cię skrytykować oceniając twoje występy?
To duży plus bycia w związku z siatkarką. Często rozmawiamy o stronie technicznej dyscypliny. O tym, co można było zrobić lepiej lub gorzej. W drugą stronę działa tak samo. Również oglądam mecze siatkówki plażowej, dzieląc się spostrzeżeniami. Jagoda potrafi być krytyczna, ale przede wszystkim jest szczera. Bardzo się cieszę mając ją przy swoim boku, mogąc zawsze na nią liczyć.
Oprócz niej w siatkówkę gra także twój brat, na którego meczach zdarzało ci się bywać. Liczysz na wspólną grę w reprezentacji seniorów?
To wielkie marzenie byśmy mogli zagrać w jednej drużynie. Nawet możliwość rywalizacji naprzeciwko siebie byłoby czymś fajnym. Naszym marzeniem docelowym są jednak wspólne występy w reprezentacji. Mam nadzieję, że jego ciężka praca na przestrzeni najbliższych lat zostanie doceniona i spełni siatkarskie marzenia podobnie jak robię to ja.